W mim przypadku sadzenie drzewa miało swój początek w uszyciu bardzo klasycznego patchwork'a. Powstał z 2 gotowych zestawów tkanin, tak zwanych layer cake'ów. Okazało coś mnie oświeciło, żeby tych odcinanych paseczków nie wyrzucać.
Patchwork prezentuje się tak
A odcięte paseczki tak:
w okresie zapotrzebowania na czynności czysto mechaniczne, powtarzalne, w żadnej mierze nie twórcze ponaszywałam te paseczki na tkaninę i uzyskałam tym samym nową tkaninkę
a potem ta tkaninka sobie leżała, czekała, czekała, aż się doczekała momentu sadzenia drzewka, a raczej wycinania drzewka.
drzewko naszyłam na tło, pod tło poszła ocieplina, a pod ocieplinę tył i nastąpiło pikowanie. I tyle. Posadziłam drzewo.
świetnie uszyłaś :)
OdpowiedzUsuńDrzewo nie dość, że posadzone to jeszcze cudne :) Dla mnie bomba!
OdpowiedzUsuńOgromnie mi się podoba, piękne drzewo :)
OdpowiedzUsuńPiękne!
OdpowiedzUsuńDzięki:)
OdpowiedzUsuń