Na myśl o zielonej bawełnie pewnie jeszcze jakiś czas będę
wzdychać. Poszukiwania tkaniny w takim kolorze zajęło mi trochę czasu i
pochłonęło kilka ładnych kilometrówJ
I kiedy wreszcie myślałam, że osiągnęłam cel… bawełna okazała się poliestremLMoja wyczulona na
wszelkie sztuczności intuicja nie dawała mi spokoju i przebiła się w końcu
przez zadowolenie łowcy po udanym polowaniu. Zielona tkanina była już pocięta i
przygotowana do szycia, kiedy coś mnie podkusiło i postanowiłam poddać ją
testom. Poszłam po zapalniczkę i bezlitośnie podpaliłam kawałek. Pięknie się
stopił. Niedowierzając podpaliłam jeszcze kawałek tkaniny, o której byłam
pewna, że to bawełna. Porównanie wyników tego eksperymentu nie pozostawiło mi
już żadnych wątpliwości. Zielona popelina na pewno nie była 100% bawełną. No
cóż. Zapalniczka wylądowała w szufladzie z przyrządami pomocnymi przy szyciuJ
A zamówienie na kapę z zielonym? Jakoś sobie poradziłam.
Powstała narzuta o wymiarach 150 na 220cm i nadałam jej nazwę „Ach ten zielony…”.
Czy się spodoba?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz