Inspiracją było zdjęcie małża z Morza Czerwonego - przydaczni niebieskiej. Cięłam, malowałam tkaninę, pikowałam, wykorzystałam cekiny, które kupiłam jakieś 10 lat temu (w końcu się doczekały:))
Poniżej kilka zdjęć fragmentów.
Muszę jeszcze zrobić zdjęcie całości.
A potem chciałabym opisać moje wrażenia z kursu prowadzonego przez Bożenę Wojtaszek (TU znajdziecie jej blog) w Szkole Patchworku, na którym byłam w międzyczasie
- ale to następnym razem:)
Do zobaczenia:)
Widać zacięcie artystyczne... W stronę art quiltu. Podziwiam :-)
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo pięknie :)
OdpowiedzUsuńTo JEST piękne - widziałam na żywo!
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem całości, bo zapowiada się przepięknie!
OdpowiedzUsuńa ja już opisałam zajęcia z Bożeną Wojtaszek :-) https://lalabaj.wordpress.com/2015/01/26/sztuka-tekstylna-w-szkole-patchworku/
OdpowiedzUsuńa małża piękna - ja też mam teraz natchnienie na morskie klimaty. te domki tak działają? ;-)